No, to żeby nie przedłużać (i może zwiększyć prawdopodobieństwo wypełnienia postanowień ), to krótko i zwięźle. Chociaż nie wiem, czy kogokolwiek tak naprawdę to interesuje.
2007 to:
męki i cierpienia związane z kończeniem i obroną pracy mgr. Zacięty bój udało mi się szczęśliwie zakończyć zwycięstwem.
kolejny rok pracy w poradni psychologicznej doradztwa zawodowego. Miło, bezstresowo, tylko mało płacą. Ale dużo się tu nauczyłem - mam naprawdę kul przełożonych.
poszukiwanie mojego "soulmate". W pewnym momencie myślałem nawet, że mi się udało. Tsk, tsk, niestety sparzyłem się tylko nieprzyjemnie. No, ale z drugiej strony zdałem sobie sprawę, że chyba jestem zdolny do skuszenia osoby będącej już w związku to popełnienia niecnych czynów.
rok Wielkiego Kryzysu Artystycznego. 11 nowych prac, czyli nawet nie jedna na miesiąc. Inna sprawa, że znajdują się wśród nich moje najlepsze dotąd rysunki. Ale było naprawdę ciężko - pojawiły się nawet wątpliwości co do sensu kontynuowania tego hobby. Były wielkie problemy motywacyjne, żeby w ogóle wziąć do ręki ołówek/piórko. Poszukiwanie własnego kierunku, celu, który chcę osiągnąć. Na szczęście, wydaje mi się, że powoli wszystko się prostuje, ale nie zapeszajmy.
W 2008 chcę:
zacząć tworzyć wreszcie "na poważnie", przestać się obijać i użalać nad sobą i swoimi umiejętnościami. Tak przynajmniej jedna praca na tydzień. Wyzwolić się maksymalnie z nabytych schematów i ograniczeń.
wziąć się za siebie w sensie nabrać formy i zadbać o ciało. Joga chodzi mi po głowie, być może jakiś fajny fitness club.
znaleźć sobie kogoś wreszcie! Pojawił się już nawet pewien promyk nadziei, ale na razie o tym cicho sza. ;>
aktywniej spędzać wolny czas. Wkurza mnie już to moje bezmyślne siedzenie przed kompem i tracenie czasu na internet.
znaleźć nową, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę. Najchętniej coś w rekrutacji. Niekoniecznie w Polsce. Zarobić. Pomyśleć o własnym mieszkaniu, chociaż to wydaje mi się totalnie nieosiągalne.
być może wyjechać do Wielkiej Brytanii? Kilkudniowy wyjazd z pracy sprawił, że jeszcze bardziej chcę stąd wyjechać...
No, może wystarczy, bo szanse na realizację spadną już kompletnie do zera. Trzymajta kciuki, za rok ponowne rozliczenie. C:
A dla wszystkich moich watcherów - oby nadchodzący rok był dla nas wszystkich łaskawy i nie szczędził radosnych, szczęśliwych chwil.